poniedziałek, 20 maja 2013

Cząstkę siebie dać


   Często czytając książkę zastanawiam się, jaka jest jej historia. W jakich okolicznościach autor wpadł na pomysł jej napisania oraz ile czasu mu to zajęło. Przede wszystkim jednak ciekawi mnie, czy pisząc daną powieść autor czerpał pomysły z własnego otoczenia bądź osobistych doświadczeń. Czy główni bohaterowie byli na kimś wzorowani. A może mają w sobie coś z autora? Może lubią te same potrawy? Mają podobne nawyki? Fascynują ich te same rzeczy, łączą podobne wspomnienia? Być może ich perypetie przeplatają się w jakiś sposób z życiorysem pisarza, który ich stworzył? Innymi słowy ciekawi mnie, czy autor w powieści ukrył gdzieś cząstkę siebie.
   Bohaterka Ani z Zielonego Wzgórza, podobnie jak Lucy Maud Montgomery, zdobyła dyplom nauczycielski w Charlottetown. Carlos Ruiz Zafon, od dziecka zafascynowany neogotycką architekturą swego rodzinnego miasta, fascynację ową wyraził w serii Cmentarz Zapomnianych Książek. Markus Zusak w Złodziejce książek wykorzystał historie, które usłyszał od swoich rodziców, pamiętających jeszcze czasy hitlerowskie, a Virginia Woolf, pisząc Orlando, podobno wzorowała się na swojej kochance. Takich przykładów w literaturze jest mnóstwo. Moją bohaterkę i mnie łączy miłość do pisania. I pamiętniki.
   Już jako nastolatka miałam potrzebę pisania, opowiadania, czasem o zupełnie błahych sprawach. To było silniejsze ode mnie. Moje pamiętniki stały się świadkami tego, jak dojrzewałam, jak zmieniał się mój światopogląd. Opisują najważniejsze wydarzenia w moim życiu, ludzi, których poznałam, sprawy, które w swoim czasie zaprzątały mi głowę. Powyklejane najróżniejszymi biletami, upamiętniają moje podróże i wrażenia z nich. Ale nie tylko. Pełne są także pisanych w biegu historyjek, pomysłów, opisów bohaterów, których stworzyłam, rozważań na temat książek, które czytałam i tych, które pisałam. Bohaterka „Niezapominajek” także pisze pamiętnik. Dzięki temu zdołałam ją lepiej poznać i stała mi się jeszcze bliższa. Dając jej cząstkę siebie sprawiłam, że ona sama w pewnym sensie stała się cząstką mnie.
   Pisarz w każdą swoją powieść wkłada wiele serca. Zaprasza czytelnika w swój prywatny świat. To, czy jest on w całości fikcyjny, czy też może są w nim jakieś elementy prawdziwego życia, w wielu przypadkach pozostanie dla czytelnika tajemnicą. Ale cząstka autora niemal zawsze gdzieś tam tkwi. Choćby malutka.

2 komentarze:

  1. Mam podobnie. Sięgając po książkę też się zastanawiam, ile w niej jest samego autora. Przeważnie gdy skończę i nachodzą mnie refleksje. Niekiedy chciałabym skonfrontować swoje podejrzenia z autorem, ale z drugiej strony, to wszystko mogłoby być pozbawione magii.
    Kiedyś pisałam pamiętniki, ale nie lubię wracać do spraw, które już minęły. Posiadam teraz taki jeden zielony zeszyt (ponoć zieleń oznacza spokój, harmonię, nadzieję), w którym zapisuję tylko to, co wydaje mi się być ważne, co chciałabym zapamiętać na zawsze. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem pewna, że miło będzie powracać do takich wspomnień na starość. Dlatego nadal przechowuję swoje pamiętniki :)

      Usuń