wtorek, 6 sierpnia 2013

Jeszcze się taki nie narodził...

   Hura! Po miesiącach ciężkiej pracy, przeplatanych na przemian euforią i zwątpieniem, chodzeniem z głową w chmurach i uczuciem rezygnacji, po niezliczonych poprawkach i litrach wypitej herbaty (bądź też mocniejszych trunków, gdy akurat zdarzyło się, że biorytm intelektualny nie sprzyjał pracy twórczej), w końcu nadchodzi ten długo wyczekiwany dzień - autor zapisuje ostatnie zdanie swojej książki. Wzdychając siada wygodnie w fotelu, a na ustach rozkwita mu uśmiech zadowolenia. To chyba jeden z najprzyjemniejszych momentów w każdej pracy twórczej. Tak naprawdę jednak pisarz najtrudniejszy etap ma dopiero przed sobą. Oto nadchodzi bowiem czas, by ten owoc ciężkiej pracy, to swoje "dziecko", wypuścić w świat. Czas na znalezienie wydawcy, czas na korektę autorską i, co najważniejsze, czas na zaprezentowanie swojej twórczości czytelnikom.
   Zdarzają się autorzy, którzy do opinii i recenzji czytelników nie przywiązują większej wagi, kierując się w swej pracy założeniem, że "jak się komuś nie podoba, to niech nie czyta". Zazwyczaj jednak opinie i recenzje odgrywają znaczącą rolę w pracy autora, szczególnie początkującego. Te pozytywne stają się źródłem energii i motywacji do dalszej pracy. Negatywne natomiast, choć często stanowią gorzką pigułkę do przełknięcia, pomagają doskonalić warsztat pisarski. Recenzje rzeczowe, zawierające w sobie konstruktywną krytykę, mogą stać się cennym źródłem informacji.
   Opinie i recenzje stanowią także dla autora prawdziwy "egzamin dojrzałości", bo niestety faktem jest, że twórcy bywają dosyć przewrażliwieni na punkcie swojej twórczości, i pisarze nie są tutaj wyjątkiem. I choć większość z nich ma świadomość tego, że trafią mu się nie tylko pochwały, ale także i słowa krytyki, to zdarza się, że nie są na tą krytykę przygotowani. Przyjmowanie krytyki to umiejętność, której trzeba się nauczyć, bo jak głosi pewne mądre przysłowie - jeszcze się taki nie narodził, co by wszystkim dogodził. Nieważne, jak mocno autor jest przekonany o genialności swojego dzieła, prędzej czy później znajdzie się ktoś, komu dzieło to zupełnie nie przypadnie do gustu. Niezadowolony i rozczarowany czytelnik ma pełne prawo "zjechać" książkę, i skrzętnie z tego prawa korzysta. I jeżeli autor krytykowanej powieści nie został przez naturę obdarzony skórą nosorożca, to pozostaje mu jedynie zachować spory dystans do samego siebie i do efektów swojej pracy.
   Zwyczaj dziękowania recenzentom za pozytywne recenzje jest dość powszechny, choć nie jest on regułą. Natomiast na temat tego, czy autor ma prawo do obrony swojego dzieła, które zostało skrytykowane przez recenzenta, zdania są podzielone. Jedni uważają, że autor ma do tego prawo, inni natomiast - że powinien być ponad tym i zachować w tym względzie milczenie. Osobiście uważam, że to zależy od formy i treści samej recenzji. Te z rzeczową i konstruktywną krytyką, podobnie jak rozsiane po internecie anonimowe opinie, nie powinny podlegać dyskusjom. Zdarza się jednak, że w recenzji autor natrafi na zdanie, które wyjątkowo go zaboli. Zdanie, które obiektywnie rzecz biorąc w profesjonalnej recenzji znaleźć się nie powinno. Moim zdaniem w sytuacji, gdy jest to oficjalna recenzja docierająca do szerokiego grona odbiorców, grzeczny, prywatny list do recenzenta jest usprawiedliwiony. Taka recenzja bowiem, tak samo jak książka, opowiadanie czy artykuł, powinna spełniać pewne wymogi i kryteria, i pod ich kątem podlegać ocenie.
   Obecnie pisać i publikować może w zasadzie każdy. Siłą rzeczy zdarzają się więc kiepskie książki i słabo napisane recenzje. Dopóki jednak recenzenci piszą teksty szczere i rzetelne, a autorzy przyjmują zarówno pochwały jak i krytykę, starając się wyciągać z nich wnioski na przyszłość, zyskują na tym wszyscy. W szczególności czytelnicy :-)

2 komentarze:

  1. gratuluję świetnie napisanego tekstu,tym bardziej czuję się zainteresowana książkami, które niestety ciągle czekają w kolejce, za co bardzo przepraszam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma problemu, jak pisałam - książka nie zając... :-)

      Usuń