poniedziałek, 2 września 2013

Kobieca natura

   Spędzając kolejny wieczór na usilnych próbach zmuszenia mojego hiperaktywnego mózgu do wyciszenia się, doszłam do pewnego ciekawego wniosku. My, kobiety, z godną podziwu zręcznością wykonujemy wiele czynności naraz, zaczynamy jedną pracę, w międzyczasie kończąc inną i będąc w połowie trzech kolejnych. Nawet rozmawiając potrafimy skakać z tematu na temat, zacząć od jednego, poruszyć dziesięć następnych, by ostatecznie skończyć na temacie, który z tym początkowym ma tyle wspólnego, co przysłowiowy piernik z wiatrakiem. Ale ta wielotorowość naszego myślenia zaczyna naprawdę zdumiewać, gdy kładziemy się wieczorem do łóżka, a nasze mózgi przestawiają się na tryb analizowania i porządkowania. Wtedy zaczyna się prawdziwa zabawa!
   Podczas gdy nasz partner, wolny od trosk, zasypia snem kamiennym, my, zamiast się wyciszyć, przewracamy się z boku na bok pozwalając myślom swobodnie płynąć. W efekcie rozważamy wypadki dnia i planujemy szczegółowo dzień następny, układamy sobie w głowie listę rzeczy do załatwienia, przypominamy sobie, że czegoś nie zrobiłyśmy, zastanawiamy się, gdzie też mogłyśmy posiać rzecz, którą bez powodzenia szukałyśmy przez cały dzień, przypomina się nam znienacka jakaś nazwa, której kilka godzin wcześniej za Chiny Ludowe nie mogłyśmy sobie przypomnieć, rozważamy trudne decyzje, układamy scenariusze zdarzeń... Z tymi zdarzeniami to bywa nawet zabawnie. Często bowiem przed zaśnięciem myślimy i zamartwiamy się tym wszystkim, co się już zdarzyło, co się nie zdarzyło, a zdarzyć powinno, tym co zdarzy się na pewno, co może się zdarzyć lub tym, co z pewnością się nie zdarzy, choć bardzo byśmy chciały, aby się jednak zdarzyło. W końcu zasypiamy zmęczone tą gonitwą myśli, przytłoczone nadmiarem obowiązków i zmartwień, których połowę tak naprawdę same sobie stwarzamy. Ot, kobieca natura :)

1 komentarz:

  1. Nie mogę... jakbyś była u mnie wczoraj wieczorem... pozdrawiam serdecznie :)
    Świetny tekst :)

    OdpowiedzUsuń