czwartek, 13 lutego 2014

Powieść z muzyką w tle

   Znacie to uczucie, gdy elementy układanki, którą staraliście się od jakiegoś czasu ułożyć w swojej głowie, zaczynają nagle same wskakiwać na swoje miejsce? Poczułam coś takiego, kiedy po raz pierwszy usłyszałam w radiu piosenkę pt. "Say something" w wykonaniu A Great Big World i Christiny Aguilery. Przed moimi oczami momentalnie rozegrały się sceny z powieści, nad którą obecnie pracuję, a po plecach przeszedł mnie dreszcz. Uświadomiłam sobie, jak ogromną rolę w pracy pisarza odgrywa muzyka.
   Pisanie powieści, w przypadku wielu autorów, wiąże się z pewnymi rytuałami (ta sama pora dnia, ten sam fotel, filiżanka kawy, ulubiony długopis itp.) Każdy z nich ma także swój sprawdzony sposób na wprawianie się w odpowiedni do pisania nastrój. Oczywiście są na tym świecie szczęśliwcy, którzy dzięki latom praktyki i samozaparciu są w stanie zasiąść do pisania i... po prostu pisać. Bywa jednak, że uruchomienie wyobraźni wymaga czasu i odpowiednich przygotowań. Wyjście na spacer z psem, chwila zamyślenia przy gorącej czekoladzie, przeczytanie kilku ustępów wcześniej napisanego tekstu albo... słuchanie muzyki.
   O znaczeniu muzyki w pracy pisarza wypowiadało się wielu znanych autorów. Powszechnie wiadomo, że wielkim miłośnikiem muzyki jest Stephen King, który lubi pisać w akompaniamencie głośnych utworów rockowych. Na portalach i forach literackich początkujący i doświadczeni pisarze wymieniają się uwagami i doświadczeniami związanymi ze słuchaniem muzyki przed lub w trakcie pisania. I choć większość ludzi pióra przyznaje, że najlepiej pisze się im w ciszy, wielu podkreśla znaczącą rolę muzyki w procesie powstawania powieści.
   Muzyka inspiruje. Podobnie jak ścieżka dźwiękowa w filmie podkreśla nastrój chwili, tak muzyka w tle podczas pisania pozwala dotrzeć do głębszych pokładów opisywanej historii, wyzwalając w nas emocje i uczucia, które następnie staramy się jak najdokładniej przełożyć na słowa. Emocje te przesiąkają w tekst i nadają mu głębi. Sprawiają, że staje się on pełniejszy. Muzyka uwalnia naszą wyobraźnię, sprawia, że poszczególne sceny same zaczynają rozgrywać się w naszym umyśle, i choć efekt końcowy często jest zaledwie ułamkiem tego, co czuliśmy podczas pisania, bez wątpienia warto wypróbować muzyki w naszych poszukiwaniach natchnienia.
   Zdarza się, że pisarze tworzą tzw. playlisty złożone z utworów muzycznych, które w ich odczuciu oddają klimat pisanej powieści i pomagają w wymyślaniu fabuły, a także w nadawaniu tekstowi odpowiedniego rytmu i tempa. Czasami jest to kilka różnych playlist, każda związana z innym bohaterem lub rozdziałem. Niektórzy pisarze dzielą się ze swoimi czytelnikami listą utworów, które towarzyszyły im podczas pisania. W Polsce playlisty można odnaleźć np. w powieściach Agnieszki Lingas-Łoniewskiej. Pisarka zapytana o znaczenie muzyki w swojej twórczości odpowiada: "Jest dla mnie motywacją, gdy wiem, że będę pisała jakąś wzruszającą scenę, szukam odpowiedniego podkładu, zakładam słuchawki i zamykam się na świat zewnętrzny. To mi pomaga lepiej wczuć się w postacie właśnie tworzone i przelać na "papier" uczucia, jakie je przepełniają. Jeżeli piszę jakąś ostrzejszą scenę, wówczas oczywiście dobieram muzę, która daje "powera". Nie potrafię pisać bez muzyki, chyba stało się to moim uzależnieniem, metodą, sposobem (niepotrzebne skreślić)".
   Niektóre utwory mogą nie tylko wprowadzać w nastrój, ale wręcz stać się inspiracją dla zupełnie nowych pomysłów. Piosenka z dobrym tekstem stanowi bowiem historię samą w sobie i słuchana uważnie sprawia, że historia ta w naszym umyśle zaczyna żyć własnym życiem. Według mnie doskonałym przykładem mogą być tu "Rozbitkowie" Edyty Bartosiewicz lub "Someone like you" znanej brytyjskiej wokalistki Adele. Wspaniałe, przemyślane teksty, które aż proszą się o rozwinięcie w wyjątkową, poruszającą powieść. Dla pisarza takie muzyczne perełki mogą stanowić nie lada gratkę. Do innych zalet muzyki zaliczyć można zagłuszanie irytujących i rozpraszających odgłosów (np. śpiewającego pod prysznicem sąsiada...), jak również fakt, że może ona stać się częścią naszej historii, kolejnym elementem służącym przekazywaniu nastroju konkretnych scen (np. słowa piosenek nucone przez bohatera lub wzmianka o utworze lecącym w tle, dzięki czemu wzbogacamy obraz przekazywany czytelnikowi).
   O tym, jaka muzyka jest najlepsza dla naszej twórczości, decydujemy my sami. Jest to sprawa bardzo indywidualna. Niektórzy autorzy podczas pisania słuchają muzyki klasycznej lub filmowej, ponieważ tekst w utworach muzycznych zbytnio ich rozprasza i wchodzi w konflikt z ich wewnętrznym głosem. Inni są w stanie słuchać muzyki z głośnym wokalem oraz ostrym i niepojącym brzmieniem, ponieważ w ich odczuciu to właśnie ona najlepiej oddaje klimat powieści, którą akurat tworzą.
   Osobiście bardzo lubię słuchać muzyki i wyłapywać z niej ulotne i wyjątkowe emocje, które później staram się przelać na papier najwierniej, jak tylko potrafię. Lubię dopasowywać utwory do poszczególnych fragmentów moich powieści, wsłuchiwać się w tekst. Muzyka działa bowiem niczym wzmacniacz i nadaje słowom i zdaniom niezwykłą siłę oddziaływania. Wyłania z nich ich głębszy sens i sprawia, że odbieram go całą sobą. Lubię też od czasu do czasu zasypiać przy muzyce. Stanowi ona wtedy tło dla scen które rozgrywają się w mojej wyobraźni. Czasami utwór muzyczny tak doskonale wkomponuje się w moją historię, że mam wrażenie, jakby stanowił jej część. Wiele lat temu piosenkę pt. "Change" zespołu Deftones odsłuchałam co najmniej kilkadziesiąt razy podczas pisania jednego opowiadania. To właśnie dzięki niej zyskało ono specyficzny, mroczny klimat, o jaki mi chodziło.
   Muzyka od samego początku stanowiła istotny element mojej pracy nad tekstem i nie sądzę, aby to kiedykolwiek miało się zmienić. Na koniec dla zainteresowanych przedstawiam kilka utworów, które odegrały znaczącą rolę w powstawaniu "Niezapominajek" i "W poszukiwaniu siebie".











1 komentarz: